Jest to miasto wielkiego umiaru, którego nie umiem sobie objaśnić. Można w niem wyróżnić wszystkie cechy, pojawiające się zawsze w stopniu nie przekraczającym pewnej granicy. Jest więc i trochę lekkomyślne, i wesołe bez przesady, raczej wolne w swem tempie, poważne bez melancholji, z odcieniem zadumy; nawet nuda, której żadne miasto nie potrafi zupełnie wytępić, nigdy nie osacza Lwowa w tak twardy sposób, jakby się można było tego spodziewać z jego ustronnego, ściszonego bytu. Jest to miasto spokojne, ponad stan swego zaludnienia. Jego zgiełk pozostał jeszcze przy dzwonkach tramwajów, trzaskaniu biczów dorożkarskich i brzęku żelaziwa, jakie wydają ciężkie ładowne wozy. Krzyki woźniców zwracających uwagę przechodniów zdają się przywoływać stary dobry czas przeciw bezlitosnej szybkości naszego wieku.
Jan Parandowski